ul. Królowej Jadwigi 89-650 Czersk cz.2

Komisariat Policji w Czersku

Graliśmy przy okrągłym drewnianym stole, w oparach tytoniowego dymu. Gra w karty trwała w najlepsze, prawie każdy z pokerową twarzą. Piliśmy browar i rozmawialiśmy o rapie. Wewnątrz światło docierało przez uchylone okno z którego można było usłyszeć dźwięki dochodzące z ulicy. Luźna atmosfera zaczęła trwać w najlepsze, przekleństwa w dialogach były na początku dziennym. Czarny humor doskwierał wszystkim, gra karciana ZŁODZIEJ idealnie pasowała do towarzystwa, nikt się nie spodziewał co za chwilę nastąpi. Nie zdradziły ich skrzypiące drewniane schody które prowadziły na górę, nie zdradził ich dzwonek, bo przecież go nie było, po prostu weszli z nakazem przeszukania. Do kuchni gdzie siedzieliśmy przez drzwi wparowało pięciu gliniarzy z wydziału dochodzeniowo-śledczego w Czersku. Fakt, nie była to akcja typu POLICJA NA ZIEMIĘ! Kulturalnie jeden z nich powiedział do nas: POLICJA. Jeżeli kogoś lekceważysz to go po prostu nie słuchasz, unikasz lub kto jak woli, w tej sytuacji nikt z nas nie zareagował, bez wzruszenia gra toczyła się dalej. POLICJA! nadal nic, chyba tak z pięć razy wywoływali zwrot. Już nie pamiętam kto do nich wstał pierwszy najprawdopodobniej był to KOYOT albo KRISU, przedstawili im nakaz przeszukania domu, w trybie natychmiastowym z powodu podejrzenia kradzieży roweru z osiedla Gen. Hallera. Stara gwardia gliniarzy, służyli jeszcze w czasach komunizmu, co niektórzy już odliczali pewnie czas do emerytury. Zespół śledczy wiedział kogo pytać i skąd czerpać informacje, na pierwszy front idą pod lupę bracia. K z ul. Królowej Jadwigi gdzie aktualnie trwa przeszukanie. Kazali nam zostać przy stole, nikt nie wychodzi, akcja trwa w najlepsze. W pokoju obok stał kiedyś stary kaflowy piec, w ścianie pozostał otwór wentylacyjny. Jakby się wydawało najbezpieczniejsze miejsce żeby schować TOWAR wiedzieliśmy że tam jest, serce cykało szybciej jak jeden z gliniarzy, otwiera drzwiczki i świeci latarką w tym miejscu. Więcej szczęścia jak rozumu, spojrzał i zamknął z powrotem, nic nie znaleźli. Zabrali nas wszystkich ośmiu do komisariatu na przesłuchanie tak jak staliśmy. Historia miała szczęśliwy finał, nikt nie otrzymał zarzutów, z tego co mi wiadomo nieszczęsny rower kilka chwil, przed nie fortunnym przeszukaniem, znalazł się w pociągu do innego miasta. Morał? Więcej szczęścia niż rozumu.

Pono feat. Koras – Nieśmiertelna nawijka ZIP Składowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *