To jest napad!

Rozsypywano po lasach truciznę, zastawiano pułapki i kopano wilcze doły, tępiono tę straszną nawałę stalą i żelazem, mimo to napady wilków nie ustawały. Opuszczone domostwa służyły im za leża i barłogi; po nocach pełnych niepokoju, matki nie odnajdywały swych dzieci, mężowie żon. Ryk i skowyt mordowanego bydła nie ustawał ani chwilę

WATACHA GŁODNYCH WILKÓW

W półmroku wyszedłem z chaty, związałem solidne buty, ubrałem niezwyciężoną zbroję, przez ramię przerzuciłem pojemną torbę z bronią. Z hukiem zamknąłem za sobą ciężkie drewniane drzwi, ruszyłem w ciemność, prosto przed siebie mgła nie pozwalała mi ujrzeć nic w promieniu 3 metrów, ciężkim krokiem idąc w spokoju kroczyłem drogą ku nie przewidywalnej bitwy która czeka na mnie. Nie straszny był mi mrok, kolor czarny wypełniał moją pustą duszę, jak rzęchot więziennych łańcuchów, targałem swój los. Gra była warta świeczki, nie miałem już nic do stracenia, dzięki temu mogłem pomścić smak goryczy. Jakiś kulawy pies postanowił mi towarzyszyć, wyszedł z tej gęstwiny, wychudzony i głodny, biedak wędrował tak bez celu. Wyjąłem kawał słoniny, z skórzanej manierki polałem wody, spojrzał łaskawie i się posilił. Droga z towarzyszem umiliła resztę wieczoru…

SZARY TOWARZYSZ

Srebrny księżyc swoim blaskiem bije w oczy, jak latarnia morska jest drogowskazem w sercu marynarza. Gęsta knieja skrywa w sobie tajemnicze oblicze, moim uszom gra śpiew leśnej fauny złowrogie wilki dają o sobie znać. Jestem przygotowany, stary towarzysz nastroszył uszy, nie przestraszą mnie byle dzikie odgłosy, zmysły wyostrzyły się jeszcze bardziej, kiedy nie wiele widać musisz być czujny jak pies właściciela. Przełykam ślinę ale tylko dlatego że mi sucho w gardle, czuć ten zdrowy zapach powietrza, gałęzie trzaskają pod ciężkimi butami, a szary nadal wiernie obok mnie…

SREBRNY KSIĘŻYC

Tą długą drogę przerywa swąd padliny, zdecydowanie leży gdzieś niedaleko, pies zaczyna nerwowo węszyć ściskam gorączkowo kordelas. Czuję na plecach czyjeś wredne oczy, ktoś nas obserwuje, teraz na pewno rozleje się krew…a jeśli drogi czytelniku dotarłeś do tego miejsca? to muszę cię zmartwić i przyznać że mój cel był zamierzony, cała historia zacznie się od sali gimnastycznej 🙂

NOC

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *