Stój! bo strzelam! cz. 2

Wyskoczyliśmy z klatki schodowej jak wysadzeni z armaty, brat miał na głowie przewiązaną bandanę, okulary i naprawdę szerokie spodnie. KSERO w tych czasach, rysował komiksy i rapował. To ja go zaraziłem muzyką, razem tworzyliśmy braterski skład ”OSIEDLOWY RYM” jeździliśmy na koncerty, graliśmy w kosza, generalnie robiliśmy te dobre i te złe rzeczy. Majówka to była świetna okazja aby poluzować kagańce, z resztą już byliśmy w niezłym nastroju, a to był dopiero początek. Czersk to specyficzne miasteczko z tego względu że wszędzie jest blisko i każdy każdego zna.

Dotarliśmy na deptak koło Polo-marketu zatrzymaliśmy się przy sklepie po zaopatrzenie, mieliśmy trochę forsy na wino miodowo-lipowe, szklane butelki zapakowaliśmy w plecak. Pogoda naprawdę dopisywała to był idealny czas na zabawę. Nie pozostało nam nic jak ruszyć do miejsca docelowego tam już na nas czekała reszta ekipy z którą się ustawiliśmy na melanż.

MISTRZOSTAWA ŚWIATA W RZUCIE LACZKIEM

W pozytywnym nastroju dotarliśmy na stadion, kumple siedzieli już na drewnianych ławkach. Przybiliśmy sobie piątkę nie czekając na nic KSERO wyjął zapas z plecaka, stuknęliśmy ze wszystkim szkło na zdrowie. Procenty zaczęły dawać o sobie znać kiedy zacząłem łamać drewniane ławki tak po prostu bang! odkleiło się. Wino się skończyło więc postanowiliśmy iść wszyscy razem po następne. Szliśmy wokół metalowych barierek otaczających bieżnię stadionu, brat miał zajawkę na nóż motylek. Wyjął go z kieszeni zaczął się nim bawić tak śmiało przed ludźmi. Dodajmy do tego że wszyscy byliśmy ogoleni na łyso. Zachowywaliśmy się jak odbezpieczony granat, później szybko eksplodował. W miejscu gdzie piłkarze wbiegają na murawę stał schowany radiowóz policyjny pilnując porządku publicznego, jednak my go nie zauważyliśmy. Na wprost chodnika szło w naszym kierunku kilku typów, wyjechaliśmy do nich o zaczepkę wywijając przy tym nożem. Patrol policji w polonezie nie zwłocznie zareagował ruszyli za nami w pościg. Uciekaliśmy drogą w stronę połamanych ławek widziałem że bracki i kumple szybko się oddalili i przeskoczyli betonowy płot, tylko kurwa ja przy pierwszym podejściu zderzyłem się z ścianą. Obejrzałem się za siebie gliniarz był bardzo blisko, adrenalina robiła swoje i w końcu udało mi się prześlizgnąć. Portki prawie mi spadły, po znajomych został kurz a ja czułem oddech policjanta na plecach. Hard-core zaczął się dopiero później… cz. 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *