Moja łajba

Kazałem zostawić mnie na odludziu! Płyńcie beze mnie…muszę pozostać sam, pogadać z sumieniem. Na rozkaz wszystko odciąłem, choć cholernie wiedziałem że będzie mi tego strasznie brakować, ten piracki raj!

Załoga przyjęła to do świadomości Kapitan płynie w swoją podróż ale wraca. Tak też było w tym przypadku, nic się nie dzieje bez przyczyny, nie kierowała mną ucieczka, tylko cel! trzeba się poświęcać, nawet za cenę utraty. Dziennik pokładowy odszedł w cień, znikł a ja razem z nim co prawda było ciężko wyrwać stare nawyki, na tym też polega przywództwo.

Na początku tego roku zmierzyłem się z ZABIJACZEM CZASU wyrwałem się z tych szponów. Ta nowa świeża ścieżka okazała się rzutem w dziesiątkę, w miarę z postępami ŁAJBA zarabiał na siebie, o czym wcześniej pisałem. Potrzebowałem czegoś więcej, potrzebowałem postępu! zaczęła się mechanika! ale jak osiągnąć sukces? aby go zdobyć? praca ciężka praca. Zagrałem bardzo strategicznie i wnikliwie, zebrałem pasje w jedną całość i skierowałem całą armię do jednej roboty. Od marca pracowałem dzień w dzień na pełnych obrotach, nie dopuszczałem do siebie żadnych nie potrzebnych myśli i pomysłów. To uczucie zaczynało mnie pasjonować, jak wszystko czym się interesuje, tylko że z większą siłą. Pewność siebie iskrzyła niczym drzazga, tylko czasem rum zbijał mnie z tropu. Jedno wyzwanie zrobiłem z świeżą głową i to bez większych emocji a teraz? chce więcej mówię to otwarcie WILK MORSKI. Jeszcze trochę to potrwa za nim wrócę na pokład, bądźcie cierpliwi kamraci! Niedługo zrozumiecie o czym mówię .STOP. Wasz KAPITAN AHOJ!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *