Z trudem przeskoczyłem betonowy płot, adrenalina tak mi skoczyła że prawie otrzeźwiałem. Pościg trwał w najlepsze policjant nieustępliwie biegł za mną, serce szybciej pompowało krew i biło jak szalone. Uciekam przed siebie ile sił w nogach byle tylko zgubić tego wściekłego gliniarza. Nie daję za wygraną moje położenie wskazuje ul. Alei Tysiąclecia. Wciąż biegnę po mojej lewej stronie dostrzegam betonowy płot, po prawej zielone wysokie gęstwiny. Czułem że facet ma problem aby mnie złapać nagle słyszę ostrzegawczy zwrot w moim kierunku: Stój! bo strzelam!. Co kurwa? ja pierdolę, serio? gwałtownie obejrzałem się za siebie wyjął pistolet z skórzanej kabury. Naprawdę nie wiem czy celował we mnie? i czy faktycznie chciał mnie postrzelić? lub oddać sygnał ostrzegawczy w powietrze? na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.
To był przełomowy moment tej niebezpiecznej akcji, wpadłem w dół, twarzą w 1,5 metrowe pokrzywy. Dopadł mnie dostałem wyjebane z kolanka w udo wyjął kajdanki wykręcił mi ręce do tyłu, założył i mocno zacisnął. Głowę miałem prawie przy kolanach szedłem tak pochylony z trudem idąc do radiowozu który czekał zaparkowany na ulicy. Byli ostro wkurwieni, znów dostałem kopa wrzucił mnie na tylne siedzenie do poloneza, siedziałem z tyłu oddzielony kratą. Policyjny radiowóz ruszył z ul. Alei Tysiąclecia na sygnałach z piskiem opon w kierunku Komisariatu. Dojechaliśmy do ulicy naprzeciw Urzędu Miejskiego zauważyłem że na siedzeniu leży gabardynowa czapka policyjna wziąłem ją do ręki, zwróciłem im uwagę : Patrzcie co teraz zrobię! Naplułem do niej. Po czym kierujący pojazdem odpowiedział: O! Ty kurwa! (młody szalony Humor to rysa w moim życiorysie) Dojechaliśmy na miejsce zgasł silnik, już nie było mi tak wesoło Wychodź kurwa! wyciągnęli mnie za chabety, na przywitanie dostałem z buta….cz. 3