Kobe Bryant. (ur. 23 sierpnia 1978 w Filadelfii , zm. 26 stycznia 2020 w Calabasas) Kiedy obserwujesz sportowca na co dzień, bądź jesteś obserwatorem kariery sportowej, człowiek po prostu się przywiązuje, to całkiem naturalne. Był najmłodszym koszykarzem który dostał się do NBA. Niespełna 18 letni Kobe podbijał parkiet, najlepszej ligi na świecie. Po raz pierwszy, dowiedziałem się o nim z miesięcznika Magic Basketball, i ten niesamowity plakat, który zdobił ściany mojego pokoju.
To było mega! W ogóle tamten okres był niesamowity…ach Ten koleś po prostu wymiatał, wow! co za akrobacje, ale byłem w niego wpatrzony, ruszał się na parkiecie jak kot polujący na zdobycz! Co prawda jego najlepszym mentorem, i wzorem był Michael Jordan, dziękuję za ten cenny czas, w którym mogłem oglądać ich wspólne pojedynki. Pewny siebie, tytan pracy, 3 mistrzostwa z rzędu w latach 2000 – 2002 r. W sezonach 2005/06 i 2006/07 był królem strzelców ligi. Po przegranych finałach w 2008 poprowadził Lakers do dwóch kolejnych tytułów mistrzowskich w 2009 i 2010, będąc wybieranym najlepszym zawodnikiem obu finałów. Osiemnastokrotnie był wybierany do meczu gwiazd NBA i czterokrotnie zostawał najlepszym graczem tych spotkań. Piętnastokrotnie dostawał się do All NBA Team, w tym jedenaście razy do pierwszej piątki. Dwanaście razy był wybierany do najlepszych piątek defensorów NBA. Ponadto w 1997 wygrał konkurs wsadów podczas weekendu gwiazd NBA. Bryant był także członkiem kadry narodowej i olimpijskiej Stanów Zjednoczonych, z którą w 2007 wygrał mistrzostwa Ameryki organizowane przez FIBA oraz dwukrotnie zdobył z nią złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie i Londynie.
Kiedy tak człowiek ogląda poczynania super bohatera 🙂 raz go szanujesz, raz nienawidzisz. Interesujemy się, a czasem po prostu zapominamy. Ale w rzeczywistości? jesteś jakby obecny. Wszystko się zmienia? jest inne? Gdy tak ważna postać ginie w katastrofie lotniczej wraz z córką, czujesz pustkę, i w ogóle tamten dzień był straszny, człowiek niby nie zna, ale się przyzwyczaił. Dotyka to sto razy mocniej serducho, ponieważ sam jestem ojcem, nie jestem w stanie sobie wyobrazić… Każdego dnia, bądźmy superbohaterami dla swoich dzieci. Ku pamięci.