Bez zamiaru aktywności, w pustej przestrzeni samotności
pozamykani w niskim świecie, w ciasnej kieszeni gdzie tylko oddychasz
lecz nie płynne jest serce, duszeni w umyśle do pozbawienia ułomności duszy
zachłyśnięci w nałogach , dają ostatnie tchnienie
brak bo pusta przestrzeń rzeźbi w murach prace
brak bo w jednym głosie tak kiwają głową
w oczach lustro światło i nadzieja
nie podążaj za innymi to bałwany
zgoda jest prawdą lecz chcą cię uciszyć
w tym haosie znajdź spokój bo jest osiągalny
przez utrwalenie wiary, przez cel
kto kracze jak wrony godzi się, kto mówi nie boi się
widzę jak ten beton sterowany idzie na rzeź
widzę że strach zamydlił oczy, pomazał przyszłość
jak kusi nie malże wszędzie, bo pokusa łaknie strachu
łaknie ciebie, przestań wierzyć w strach, tylko wtedy odejdzie
tylko wtedy napełnisz się niebem
czy chcesz tak spać w tej otchłani? ile mogłeś uczynić?
ile przegapiłeś? jak spadasz
Nie jesteś pozbawiony, lecz sam oddajesz
Rośnij w oczach, rośnij przez rozwój
a to jak ziarno rozkwita i łamie strach
gryzie i bije pod ziemię
według sumienia to piszę , według spojrzenia.